poniedziałek, 23 sierpnia 2010

"Krwawe Walentynki" (2009)

(Na prośbę czytelniczki)

Opis;

Tom powraca do swojego rodzinnego miasteczka w 10 rocznicę masakry, która wydarzyła się w tym miejscu w Walentynki. Niedługo po jego przybyciu zaczynają ginąć mieszkańcy miasteczka, a jedynym podejrzanym staje się właśnie Tom …

Moja recenzja;

Film był emitowany w kinach wersji 3D i z tego co się dowiedziałem zachwycił dużą ilość osób. Jednak ja należę do tych, których w filmie nie widzą nic co by zachwyciło. Seans jednocześnie to remake „Mojej Krwawej Walentynki” z 1981 roku – które jest o niebo lepsze… „Krwawe Walentynki” posiadają niezbyt oryginalną fabułę, a w napięciu trzymają, ale nie przez cały czas. Film słynie nie tylko z dobrej reklamy, ale i z okrutnych scen mordów. Ale czy, aż tak okrutnych? Może i tak, ale na pewno nie dorównują tym jakie występują choć by m.in. we „Frontiere(s)” czy „Carver” – (niedługo o nim na blogu). Całość uratować mogło by tylko … zakończenie, które zostało spieprzone jak nie wiem ;/ Oprócz scen mordów w filmie podobała mi się też gra aktorska. Ogólnie seans nie jest ani dobry, ani zły jest po prostu przeciętny. Można obejrzeć, ale bez rewelacji.

Moja ocena;

6/10

2 komentarze:

  1. Byłam na filmie w kinie i szczerze mówiąc byłam sama na siebie wściekła, gdyż tak kiepskiego horroru już dawno nie widziałam. Byłabym skłonna wybaczyć mu jego absurdalność, ale nie jestem w stanie wybaczyć mu przewidywalności, która zionęła niemal z każdej sceny.
    3/10 - za kilka krwawych scen.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty pierniczysz, film dobry ....... >.<

    OdpowiedzUsuń